Cały czas myślałam, że trudno jest zrobić dobry crème brûlée i przez długi czas tkwiłam w tym przekonaniu zamiast zakasać rękawy i spróbować swoich sił. Wreszcie przyparta do muru zrobiłam swój pierwszy crème brûlée i smakował prawie identycznie jak w ulubionej restauracji.
SKŁADNIKI:
- małe opakowanie malin
- dwie łyżki miodu
- duże opakowanie (400ml) słodkiej, płynnej śmietany 30- 36%
- około pół szklanki mleka
- 1 laska wanilii
- 4 żółtka
- 1/4 szklanki cukru
- brązowy cukier do dekoracji
PRZYGOTOWANIE:
1. Nastawiamy piekarnik na 150°C i wstawiamy około 6-7 foremek do żaroodpornego naczynia.
2. Robimy mus malinowy, miksując maliny z miodem, który przekładamy na spód każdej foremki.
3. Żółtka łączymy z cukrem trzepaczką, a mleko ze śmietaną i ziarenkami wanilii podgrzewamy w rondelku.
4. Łączymy składniki i wylewamy do foremek jako drugą warstwę.
5. Naczynie, w którym znajdują się foremki wypełniamy wrzącą wodą na wysokość masy w foremkach.
6. Pieczemy, aż masa się zetnie następnie studzimy, przed podaniem posypujemy brązowym cukrem, który karmelizujemy podpalając palnikiem.
Mmm, czysta rozkosz :) Z malinami musiał smakować obłędnie :)
OdpowiedzUsuńto jest najlepsze połączenie polecam
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten klasyczny deser, ale z malinami jeszcze nie jadłam, musi być wyśmienity w takiej wersji.
OdpowiedzUsuńjest najlepszy, ale nie możemy przesłodzić malin, muszą być trochę cierpkie, takie połączenie daje rewelacyjne doznania smakowe, piszę to i marzę o tym deserze, dziś Dzień Matki to super pomysł na słodką niespodziankę
OdpowiedzUsuń